Kamionka po południu. Jeszcze trochę czasu do imprezy. Jadę więc w stronę Rynkówki, wolniutko mijając typowy dla centrum wsi budynek z czerwonej cegły. Jest arcyciekawy, z malowidłem kufla piwa nad drzwiami (co to był za pigment, że farba do dziś trzyma kolor?!). Mieściła się tu kiedyś gospoda. Natomiast w innej części tego długiego obiektu odbywały się msze. Wjeżdżam na most nad A-1, by zobaczyć jak powstaje autostrada. Ufff… Powstaje. Wracam i zatrzymuję się przy szkole. Jest dwuczłonowa. Starsza część, z czerwonej cegły, to typowa na Pomorzu wiejska stulatka, młodsza – to chytrze dobudowana do starej zapewne „tysiaclecia” (tysiąc szkół na tysiąclecie). Mury tej szkoły, jako miejsca publicznego, z pewnością widziały setki imprez. Już w centrum Kamionki, naprzeciw wielkiego drzewa z bocianim gniazdem, widać w bocznej ścianie ogromne, półkoliste okno. Tu też, chyba jeszcze za Kamionki z przydomkiem „Szlachecka”, było kiedyś miejsce publiczne, a mianowicie karczma. Ludziska – wniosek z tego – chcą mieć miejsca publiczne, jak Indianie centralne wigwamy (niedawno rozmyślałem sobie, czy na wsi są takie miejsca potrzebne!). Zajezdżam powoli przed modernizowaną świetlicą. Jest sporych rozmiarów. W środku ostatnie przygotowania. Na długich stołach stoją już ciasta. Przy nowej, jeszcze niedokończonej scenie ksiądz proboszcz kamionkowskiej parafii Andrzej Taliński, nazywany też księdzem „Maradoną” z racji piłkarskich pasji, stroi muzyczną aparaturę i poprawia coś przy swojej gitarze. Za oknem widać podjeżdżające autobusy, sala się zagęszcza. W pewnym momencie jest już z setką osób. Są oczywiście władze gminy: wójt Zofia Kirszenstein i przewodniczący Rady Gminy Jan Kulczyński. Przyjechał też wicestarosta Kazimierz Chyła. Koniec wstępu. Impreza się zaczyna. A ja sobie luźno notuję jej przebieg, a tekst jest specjalnie w formie luźnych notatek.
Wójt Zofia Kirszenstein witając mówi m.in.: – „…Bo na pewno tej wolności w państwa życiu też zabrakło…”. Pytam kogoś, kto blisko siedzi, co to właściwie za impreza. Emerytów i rencistów?
– Seniorów, nie emerytów – mówi trochę poirytowany pytaniem człowiek. No tak – „senior” lepiej brzmi. Jan Kulczyński zauważa, że trzeba dążyć do tego, by „przejść obok sąsiada i nie patrzeć na niego krzywo”. Na pewno cenna uwaga, bo z tymi prostymi spojrzeniami na sąsiada u nas trudno. I zaczyna ksiądz „Maradona”. Od tego momentu będzie tu absolutnym showmanem – specem od sprzętu, gitarzystą, pieśniarzem, liderem zespołów, konferansjerem. Zaczyna skromnie, od dygresji na temat śpiewu i jedzenia. „Albo jemy, albo śpiewamy. Źle, jak jemy i śpiewamy równocześnie.”
Śmiech. Ksiądz trochę jakby wstydliwie zapowiada, że będzie piosenka turystyczna i biesiadna, tymczasem wychodzi fantastyczny przegląd najpiękniejszej polskiej piosenki. Najpierw słyszymy słowa „Dopóki tylko nogi będą nosić mnie…”, po chwili „Una paloma blanka” (w polskiej wersji „Opalona Blanka”), a zaraz potem „Ładne oczy masz, komu je dasz..”. Tu chwila oddechu. Mojego. No bo muszę się z Wami podzielić refleksją – jaka ta piosenka jest prosta, prosta, idzie prosto rzec można, z młodego serca. Koniec refleksji. Jedziemy, a raczej płyniemy dalej – zapomniana pieśń: „Po morzu fali młoda żeglarka”… Za nią oczywiście mknie młody żeglarz… Ksiądz i jego dwa zespoły – młodszy o nazwie „Florenter” (co znaczy „kwitnący”) i starszy „Centenum” – dają, jak to się dzisiaj mówi, czadu. Od czasu do czasu mistrz śpiewa też sam, zwłaszcza bliżej końca. I tak lecą „Hej sokoły… omijajcie góry, lasy doły…”. Sąsiad mi na ucho: – We Lwowie Ukrainiec mówi coś do mnie. Ja odpowiadam, że nie rozumiem. On na to: „Wy, Polacy, nigdy nas nie rozumieliście”. Dalej: „Jak się masz, kochanie jak się masz…” „…O Maryjanno… Gdybyś była zakochana, nie spałbyś w tę noc…” – tę piosenkę ks. zapowiada: – A teraz chłopcy wzdychają. I przerwa w recitalu. Występuje taneczny „Kamczek” oraz grupa folklorystyczna – oba zespoły ze szkoły w Kamionce. Sołectwo ma więc cztery zespoły: dwa przyparafialne i dwa – przyszkolne. Po tych występach lecą następne hity. „Kto na ławce wyciął serce i napisał głupiej Elce, kto, no powiedz kto…”. Po chwili bardzo wzruszające i jakby nie z tej już epoki są słowa „Przybyli uściani pod okienko…” i zaraz potem jakże leciutkie: „Oj, żołnierz drogą maszerował, nad serduszkiem się uśmiał, więc je do plecaka schował i pomaszerował dalej (…) Tę piosenkę, tę jedyną, śpiewam dla ciebie dziewczyno.” Myślę sobie – oto trafiłem w miejsce, gdzie śpiewają coś tak oczywistego, tak siedzącego w moim umyśle bywego harcerza, a tak wydawałoby się zapomnianego. Wydawałoby się, bo wszyscy księdzu wtórują. Też byli harcerzami? A teraz otwieramy „Szansę na sukces” – zapowiada prowadzący. Można wystąpić, zaśpiewać, powiedzieć wiersz. I wychodzi starsza pani z Rychławy. Widać, że recytacja jest dla niej równie zwyczajna jak jedzenie chleba. Mówi wiersze patriotyczne. „Ojczyzno moja (…), gdziem poznała Boga”. „Tu jest twoje miejsce, tu jest twój dom (…). bo tylko jeden mamy w życiu dom.” „Tu masz swój ciasny, ale własny kąt!” – pasują do tego słowa piosenki. Czy pasują do życia, to już inna sprawa. „O mój rozmarynie, rozwijaj się. Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, zapytam się…” i – tu znowu kilka zabawnych słów ks. „Maradony” – „Inna piosenka z naszych młodych lat, jak żeśmy walczyli na frontach”: „Szumi dookoła las. Płynie, płynie Oka jak Wisła szeroka, jak Wisła głęboka…”. No tak, piękna pieśń. Nie zapominajmy o tych, co ze Wschodu. Koniec wspaniałego przeglądu piosenki i pieśni, koniec show. Chwila przerwy, żeby coś jeszcze przekąsić. I wychodzi pani wójt. Krótko omawia, co zrobiła i robi gmina. Notuję najważniejsze. Powstaje studium zagospodarowania przestrzennego. Powstaje projekt nowego ozdobnego oświetlenia w Smętowie. Będzie modernizowane drugie skrzydło szkoły w Lalkowach dla „Tęczy”, ale też dla wszystkich mieszkańców. W Kamionce powstała kopalnia odkrywkowa żwiru. W zamian „Skanska” zrobi asfaltową drogę aż pod las (to kawał drogi – przyp. red.). Budujemy w Smętowie parking. Na działce przed parkiem GOKSiR-u powstanie hotel i restauracja z prawdziwego zdarzenia, a mieszkańcy gminy nie będą musieli robić imprez (wesela, stypy) na zewnątrz. Powstała Młodzieżowa Rada Gminy. Jest już Gminna Rada Kobiet. Leśna Jania zdobyła drugie miejsce w województwie we konkursie Piękna Wieś. Itd.
– Pomimo że jestem kobietą, mam jasny plan – mówi pani Zofia. – Jestem kobietą odważną – po chwili dodaje. Brzmi to szczerze, trochę a’la Nelly. Inna sprawa, że brzmi to prawdziwie. Bo sporo w tej gminie po roku jej kadencji się zmieniło, sporo się dzieje. Jak choćby tutaj, dzisiaj, teraz w Kamionce. Jednak każda wieś powinna mieć swoje miejsce publiczne, centralny wigwam – myślę sobie na zakończenie. – Będzie się w takich miejscach sporo działo. Oczywiście pod warunkiem, że znajdą się tacy ludzie, jak ks. Maradona, nauczycielka Regina Kotłowska (prowadzi ten zespół regionalny) i wielu innych, którzy po prostu lubią działać.
Źródło: Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego oraz www.kociewiak.pl, Tadeusz Majewski